Stats
Obrona | 0 |
Lore
Szaty starożytnej apokalipsy
„Czasem jest to kosmiczny wybuch. Czasem – bestia rodem z piekła. A czasem to jeden człowiek” – Włóczęga
I tak tam siedzieliśmy na tej bezimiennej, mroźnej bryle lodu. Ja i moja załoga. Wszystko szło jak po maśle.
Odkryliśmy obcy monolit – od dawna opuszczoną przez mieszkańców planety placówkę.
W środku jednak uwięzione było jakieś stworzenie. W dziwacznej klatce, zamarznięte na kość. Element wystawy? Czy to było zoo? Aż do dziś nie jestem pewien. Powinniśmy wziąć ze sobą naukowca, a mieliśmy jedynie... cóż, gości, którzy uważali, że w ciemnych kolorach wyglądają na twardzieli.
Podczas naszego długiego pobytu na planecie odnaleźliśmy wiele tych monolitów, każdy jeden z uwięzionym zwierzęciem.
W każdym razie, to coś – to zwierze – wyglądało jakby dzieliło bioenergetykę z Rojem, ale nie było ani wtedy, ani nie ma teraz żadnych ludzkich zapisków o spotkaniach z tymi stworami. Potwór miał jednak jedną cechę, której nie ma Rój: wytwarzał pole tłumiące Światło – niczym strefa Ciemności, ale zamknięta w lepkiej, bezmyślnej istocie bez głowy.
Wykryte przez nas z orbity pola anty-Świetlne, które rozchodziły się po całej planecie to były te potwory. Ze wskazań skanerów statku wynikało, że na tej planecie razem z nami były ich tysiące.
Byliśmy zachwyceni.
Z perspektywy czasu nie musieliśmy ich chyba zabierać aż tyle.
– przemyślenia Włóczęgi podyktowane jego Duchowi dla potomności. Część druga z pięciu.