Stats
Prędkość |
|
0 |
Related Collectible
Lore
Parzący strumień zaśmigłowy
Wytworzenie wzmacnia poczucie spełnienia.
Popołudniowe słońce zachodziło nad obrzeżami dzielnicy Eliksni. Rem leżała pod Wróblem. Jej dłonie pokrywała warstwa smaru. Tytanka otarła pot z brwi i przyglądała się, jak młoda Eliksni obok niej montuje ostatni element.
Obie stanęły, by podziwiać swoje dzieło: błyszczącego Wróbla zbudowanego od zera.
– Nie mogę uwierzyć, że jest gotowy – sapnęła Itzelas. Jej ramiona uniosły się z dumą, gdy uruchomiła silnik. – Myślisz, że moja siostra będzie zadowolona?
– Taka mistrzyni mechaniki jak ona? – spytała Rem. – Nie wiem, co zrobi na niej większe wrażenie – silnik, czy wspaniały dzieciak, który go zbudował. A zatem… gotowa na jazdę próbną?
Itzelas dosłownie wskoczyła na siodełko pojazdu i słuchała uważnie Tytanki wyjaśniającej podstawy sterowania i przyśpieszania. – …A potem, jeśli obrócisz manetki, ruszysz na…
Itzelas chwyciła za uchwyty. Mocno.
– …przód.
Wróbel z pełną prędkością pomknął w głąb dzielnicy Eliksni z trzymającą się go kurczowo Itzelas.
– Powinnam zacząć od wyjaśnienia, jak się hamuje – westchnęła Rem i popędziła za nią.
Itzelas odzyskała równowagę i skręciła w lewo, mijając targowisko pod gołym niebem. Minęła rozmyte sylwetki kupujących i sprzedających, po czym wpadła w poślizg i wleciała w fontannę, wyrzucając wysoko w górę pióropusz wody. Kątem oka dostrzegła pióra wyhaftowane na pelerynie Łowcy, który uskoczył przed wodną ścianą. Jednak jego Duch nie miał tyle szczęścia. – Zostawiłeś mnie! – wrzasnął Duch spod ociekającej wodą obudowy. Itzelas pomknęła dalej nad pozostałościami walącego się budynku. Jej słowa przeprosin porwał wiatr.
Wróbel wyskoczył naprzód i gdy wyleciał w górę, Itzelas poczuła to. Radość. Nieważkość. Spokój. Nareszcie czuła Wróbla jako rozszerzenie własnego ciała. Pędząc w powietrzu, zostawiała za sobą smugę.
Wtedy zobaczyła wielkie zbiorniki eteru majaczące na ziemi poniżej. Spróbowała dodać gazu.
Nic.
Wykrzywiając twarz, włączyła ciąg boczny – w ostatniej chwili nim grawitacja przejęła kontrolę – i slalomem przeleciała obok zbiorników, przy których nisko pochylony Tytan karmił stado miejskich ptaków. Ślizgała się wokół niego wśród trzepotu gołębich skrzydeł. Gdy kurz opadł i Wróbel się zatrzymał, zwalisty Tytan stał zdumiony pośrodku kręgu ciemnozielonych paciek zostawionych przez ptaki.
Zaśmiał się serdecznie, gdy podeszła do niego zdyszana Rem. – Widziałaś to? Co za umiejętności i refleks. I taka młoda! Musimy ją przedstawić Marcusowi. Jest… nadzwyczajna – zachwycał się.
Itzelas siedziała rozradowana, a oczy Rem lśniły dumą. – To prawda. Jest nadzwyczajna.