Related Collectible
Lore
Maska trwogi
Akolici Nezareca: Koraxis – I
Labirynt asteroid i gruzu Rafy zapewniał liczne kryjówki tym, którzy nie chcieli, by ich znaleziono… był też miejscem spotkań różnych osobników parających się podejrzaną działalnością.
Pośród tych śmieci dryfował wielki Kecz umieszczony na przypadkowej asteroidzie, którą wybrał jego kapitan, by otworzyć swój interes. To miał być „bar”.
Muzyka dudniła, a klientela – piraci Eliksni – była równie hałaśliwa, co brutalna.
Koraxis usiadł przy stoliku, podpierając głowę górnymi rękami. W dolnych trzymał kubek. Wyczerpany, nie wziął nawet jednego łyka, odkąd usiadł. I nie zauważył, jak do baru wszedł zwalisty kapitan, któremu towarzyszyło dwóch mniejszych mętów. Kapitan ruszył w stronę jego stolika.
– Gdzie relikt? – zaćwierkał nad stołem kapitan w ich wspólnej mowie.
Koraxis widocznie się spiął i zacisnął palce na kubku tak mocno, że materiał we wnętrzu jego dłoni zatrzeszczał.
– Nie mam go – odpowiedział.
Zanim Koraxis zrozumiał, co się dzieje, kapitan poderwał go ze stołka. Chociaż załoga niezobowiązująco nazywała Koraxisa swoim „kapitanem”, nie mógł równać się rozmiarami ze stojącym przed nim Eliksni. Stopy Koraxisa dyndały w powietrzu.
– Żałosne. Nie jesteś wart swojej załogi.
– Masz rację – zgodził się Koraxis. Jego głos wyrażał porażkę.
Słowa kapitana były jadowite, ale nie tak bolesne jak uderzenie pięścią w twarz. Pozostali klienci rozproszyli się. Nastąpiła rozmazana lawina ciosów i wyzwisk. Przez gwałtowny chaos przebijał się narastający, widmowy śmiech.