Special Perks
Łaska królowej
Stats
Obrona | 0 |
Curated Roll
Lore
Kaptur reprezentacyjny Techeuny
„Maro, spróbuj tylko wprowadzić mnie do środka. Ja zajmę się resztą”. – Ikora Rey
Ikora Rey spojrzała w górę spod przymkniętych oczu. Ciepłe słońce i rozbrzmiewające w powietrzu trele ptaków w pewien sposób wzmacniały złe przeczucie, które opanowało Farmę. Naprzeciwko przywódczyni Straży Przedniej siedziała młoda pilotka nerwowo bawiąca się uchwytem suwaka swojego skafandra lotniczego.
– Karmili was? – zapytała Ikora celowo spokojnym głosem.
– Tak, proszę pani. – Pilotka skinęła głową. – Dawali nam wielką michę takiej… brązowawej brei. Czy raczej koryto. Śmierdziało jak kocie żarcie. Chyba oczekiwali, że będziemy to jeść rękami. Ale i tak nikt nie miał odwagi spróbować.
– A jak się zachowywali wobec was strażnicy więzienni? – pytała dalej Czarownica. – Jacy byli? Szorstcy, łagodni… hałaśliwi? Rozmawiali między sobą?
– Nie, proszę pani. Byli… nijacy. – Kobieta zmarszczyła czoło, usiłując znaleźć odpowiednie określenie. – Bywałam już w otoczeniu Kombinatu. Zarówno sojuszników, jak i wrogów. Zwykle są dość krzykliwi. Tarmoszą się i gadają bzdury… wie pani, jak to zwykle żołnierze.
Ikora pokiwała głową ze zrozumieniem. Przekonała się, że pod nieobecność ich cesarzowej niższe rangi ze świty Caiatl bywają dość niesforne.
– Ale ten Legion Cienia wydawał się… pusty – kontynuowała pilotka. – Czasami oficer rzucił jakiś rozkaz, ale poza tym byli śmiertelnie cisi. Nasi klawisze stali tylko w miejscu, bez ruchu, gapiąc się na wprost przed siebie i ciężko oddychając. Prawie… rzęzili. Osobowością całkiem przypominali blaszaki.
Przez chwilę nic nie mówiła. – Nie wiem dlaczego – dodała – ale ta pustka przeraziła mnie bardziej niż cokolwiek innego.