Lore
Napierśnik wielkich łowów
Pragnę odwagi.
Joxer po raz dziewiąty sprawdził blokadę na swym karabinie.
Techeuna Illyn wyszła z rozciągającej się przed nim szarości. U jej boku lewitowała ogromna skrzynia w kształcie trumny.
– Nie będziesz tego potrzebował – powiedziała Illyn, wskazując na karabin.
Joxer nadal trzymał go w rękach.
– Tyle Światła, a waszą motywacją pozostaje strach. To strach każe wam poprosić królową o pomoc.
– Ahamkary rozsadzają i zrównują całą Wenus z ziemią – powiedział.
– Nie są tak prymitywne. Piszą Wenus od nowa.
– Zwał jak zwał. Tego problemu nie rozwiążę pięścią. Czy masz jakąś broń, która mi pomoże, czy nie?
Wielka skrzynia stanęła przed Tytanem. Illyn podniosła wieko, a oczy Joxera rozbłysły bladym kosmicznym światłem.
– Długie karabiny. Broń do walki w zwarciu. Cisi nocni zabójcy. Możesz pożyczyć to wszystko, ale musisz to zwrócić, gdy zakończysz łowy.
– Dlaczego? – zmartwił się Joxer.
– Takie są warunki układu z nią. Możesz go przyjąć lub odrzucić.
– Z „nią”? Z królową?
Illyn nie odpowiedziała.
Joxer zarzucił całą skrzynię na plecy.