Stats
Obrona | 0 |
Lore
Kaptur starożytnej apokalipsy
„Możesz opuścić swą pierwszą apokalipsę. Ale twoja druga nigdy nie opuści ciebie” – Włóczęga
Miałem kiedyś załogę. Byli moimi najlepszymi przyjaciółmi, ale to wcale nie znaczy wiele, wierz mi.
Wszyscy z nich nie żyją. Niemal do ostatniej osoby. Cóż to więc dla was znaczy, maluczcy Strażnicy, których mam za moich nowych najlepszych przyjaciół?
Nie zastanawiajcie się nad tym zbyt mocno.
Wracając do tematu, razem z tym, co zostało z mojej załogi, opuszczamy Układ. Rozpoczynał się wtedy świt Wieku Miasta. Poszukiwaliśmy czegoś większego niż Światło. Widzieliśmy na własne oczy, że Światło może powodować... niezłe niesnaski.
Szukaliśmy wszędzie. Musiały upłynąć całe... setki lat. Odnaleźliśmy planetę, która aż kipiała od energii odpierającej Światło. Oczywiście, że pobudziło to naszą ciekawość.
Posadziliśmy statek na powierzchni. Mieliśmy zamiar się tam rozgościć i przeprowadzić niezbędne badania potrzebne do przeniesienia tej energii. Legendarna broń o nazwie Thorn miała podobne właściwości tłumiące Światło.
Zanosiło się obiecująco. Z ręką na sercu jednak mówię, że ziąb był tam nie do wytrzymania. To nie było miejsce dla ludzi. Co jakiś czas któryś z członków załogi umierał z zimna. Zamarzali tam, gdzie stali lub siedzieli. Dlatego wdzięczni byliśmy sferom za nasze Duchy.
Humory nam dopisywały. Byliśmy doświadczeni. Zaprawieni. To dzięki setkom lat w kosmosie.
– przemyślenia Włóczęgi podyktowane jego Duchowi dla potomności. Część pierwsza z pięciu.